Na początku chciałabym serdecznie podziękować za nominację do Liebster Blog Award, którą otrzymałam od autorki bloga Cieszy się micha…, że takie dobre. Bardzo się cieszę, że mój blog został zauważony!
Dla tych, którzy nie wiedzą z czym wiąże się otrzymanie nominacji do Liebster Blog Award, krótkie objaśnienie:
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Oto pytania, jakie otrzymałam wraz z moimi odpowiedziami:
1. Twoje danie awaryjne? Czyli co gotujesz, gdy czasu bardzo mało, a zjeść coś trzeba?
Moje awaryjne danie to spaghetti lub inny szybki makaron – zawsze jakiś znajdzie się w domu, a z uwagi na to, że lodówka nigdy nie jest u mnie zupełnie pusta, jakieś składniki na sos zawsze się z niej wygrzebie!
2. Ulubiona przyprawa w kuchni?
Cynamon – nadaje się zarówno do dań obiadowych (szczególnie do często przygotowywanego przez mnie curry i innych indyjskich potraw), deserów (jak choćby słynne połączenie jabłek z cynamonem) oraz jako dodatek do śniadaniowej owsianki!
3. Czy jest coś, czego myślałaś, że nigdy nie zjesz, a po spróbowaniu okazało się czymś pysznym?
Jako dziecko podobno nienawidziłam serników i nie chciałam nawet ich spróbować. Podczas wakacji nad morzem, rodzice oszukali mnie podstępnie, mówiąc, że sernik leżący przede mną na talerzyku jest murzynkiem – tak, tylko ja mogłam się na to nabrać. W ten sposób zjadłam pierwszy sernik w życiu i… zakochałam się w nim! Jest to teraz zdecydowanie moje ulubione ciasto!
4. Składnik, który do Twojej kuchni ma absolutny zakaz wstępu?
Cebula i wszystkie jej pochodne czyli szalotka i szczypiorek! Nie dlatego, że jej nie lubię lub jestem na nią uczulona – po prostu kilka lat temu związałam się z chłopakiem, który toleruje właściwie wszystko poza cebulą! Dla mnie wyeliminowanie jej z diety było praktycznie zerowym poświęceniem, a dla mojego chłopaka było to niezwykle ważne. I tak od ponad 6 lat w mojej kuchni nawet nie leżała cebula! (Ale przyznam się, że w wakacje, gdy jestem w rodzinnym domu, szczypiorek z mamusinego ogródka czasami ląduje na mojej kanapce.)
5. Twój kulinarny poprawiacz humoru?
Czekolada!!!
6. Czy jest danie, które gdzieś lub u kogoś kiedyś jadłaś i namiętnie starasz się je w domu odtworzyć?
Owoce morza jedzone w Dubrowniku!!! To chyba najlepszy posiłek jaki jadłam w życiu. Smak krewetek, kalmarów czy malutkich rybek, smażonych w całości na głębokim oleju cały czas mam w pamięci! Wiele razy starałam się samodzielnie przygotować owoce morza (głównie krewetki) ale nigdy nie dorównywały smakiem tych z Chorwacji. Mam jednak nadzieję, że będę miała możliwość wracać tam co kilka lat, żeby najeść się tych pyszności!
7. Twoje pierwsze danie, które samodzielnie wykonałaś?
Hmm, trudno powiedzieć co to było… Myślę, że jakaś prosta kanapka lub jajecznica – tradycyjna, bez dodatków! Ale jako dziecko uwielbiałam gotować fikcyjne potrawy z liści, kwiatków i błotka…
8. Ulubiony owoc?
To pytanie wbrew pozorom nie jest łatwe – uwielbiam większość owoców! Jeśli miałabym wybrać swoje ulubione to skłaniałabym się w kierunku truskawek, malin i jabłek! Ale ze względu na to, że pytanie dotyczy tego jedynego, chyba wygrają u mnie jabłka! Najbardziej lubię te twarde, soczyste o słodko-kwaśnym smaku! I cudowne jest to, że są w mojej kuchni bez względu na porę roku!
9. Twoje marzenie kulinarne? Coś, co koniecznie musisz kiedyś zjeść/ugotować?
Patrz pkt. 6 – czyli chorwackie owoce morza! Ale marzy mi się także kulinarna podróż do Meksyku – bardzo lubię meksykańską kuchnię ze względu na pyszne składniki i przyprawy.
10. W kuchni najczęściej inspiruję się…
… blogami kulinarnymi. To one dostarczają mi najwięcej pomysłów. Często po prostu przeglądam na nich piękne, kulinarne zdjęcia i szukam czegoś co wpadnie mi w oko. Zdecydowanie jestem wzrokowcem – potrawa musi ładnie wyglądać! Oczywiście są też kulinarne książki – mam kilka ulubionych i kilka wymarzonych, których jeszcze nie kupiłam.
11. Kiedy otwieram swojego bloga…
…sama nie mogę uwierzyć, że tak dużo jest już na nim przepisów. A ostatnio, gdy otwieram stronę główną dochodzę do wniosku, że jestem uzależniona od słodyczy! Całe szczęście, że większość smakołyków mocno „odchudzam”…
Gratuluję!!! Oby tak dalej 😀